1. |
A. Słowa
02:45
|
|||
SŁOWA
Słowa, w których tonę tego ranka
Odbierają ciepło i nie mam satysfakcji
Bo są inne światy, w których się znajduję
I inne miejsca, o których ty możesz marzyć
To samo miasto i te same przedmioty,
Światła lamp i ciepłe deszcze
Kiedy wieczór podpowiada mi natchnieniem
Nie uwierzysz- ciągle kocham przestrzeń
Zza tamtych granic nie słychać już nic
A słońce nie świeci tam wcale
Krew jest święta, bo potok krwi
Płynie poza moim ciałem
Umieram z ciepłą porą roku
Topię się w kropli rosy
Ta ziemia popełniła grzech
Czasem ostatniej nocy
Moje ciało nie jest moim przeznaczeniem
|
||||
2. |
A. Listopad'97
03:18
|
|||
LISTOPAD ‘97
Listopad jest słodki
choć świecą mgliście uliczne latarnie
przy naszych rozmowach
Od wczoraj znów pada a krawężniki
tempo błyszczą w naszych oczach
Możemy codziennie odkrywać nowe twarze
I nawet wtedy każdy z nas to nikt
Jak dotrzeć do nikąd najlepiej wiedzą
Ci którzy nie liczą wyrządzonych krzywd
I nie mów mi, że nie znasz tych dni
Ten miesiąc to sezon młodych samobójców
Renesans mocnych sznurów do bielizny
Każdy ma prawo wisieć w swoim stylu
Wszystkiego i tak nie dowiemy się nigdy.
|
||||
3. |
A. Znikam
02:40
|
|||
ZNIKAM
Zamiast relanium popijam kawę
Godziny płoną jak ćmy
Choć nie walczymy ze sobą
Nie budujemy kompromisów
Znikam – z nikąd do nikąd
Nasze uśmiechy to rewolucja
Bez flag z wydartymi godłami
Średniowieczna bitwa
Znikam – z nikąd do nikąd
Co jest naszym miernikiem szczęścia?
Co jest naszym miernikiem jakości?
Do pierwszej krwi dobieramy się w pary
Do pierwszej krwi…
|
||||
4. |
||||
MIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ
Dni mijania się bez słów, zamykania ciężkich drzwi,
topienia wzrokiem plastikowych szyb
Gdy wyrazy płyną w żyłach zamiast krwi
Na horyzoncie już nie tylko ty
Jestem maksymalnie realny w swoich pogoniach myślowych
Trenuję jogging emocji w godzinach popołudniowych
Gdzieś zaginął stary zapach zakurzonych mil
Dni przejechanych autostradą
Ściany mają tylko gołe cegły, tynk leży u mych stóp
Kilka metrów szerokości drąży jedną z moich dróg
Tymczasem piję zimne piwo, mam reakcję z przechodniami
Nieciekawie milczą twoje usta, kiedy widzisz, że się spotykamy
Między niebem a ziemią
|
||||
5. |
A. Z deszczem
03:36
|
|||
Z DESZCZEM
Teraz to niebo przypomina drogę
Przebytą kilka tysięcy chwil temu
Czekasz na ulewę, na gradobicie słów
Które dzisiaj donoszę do ciebie
(już dawno zapomniałem)
Teraz już są nieodwracalne
Wyładowania atmosferyczne
Z nieba do ziemi i z ziemi w górę
Mijają elektryczne chwile
Teraz to niebo przypomina pustkę
Wypełnioną kilka tysięcy chwil temu
Odwracam się i po prostu znikam
Z pierwszymi kroplami deszczu
|
||||
6. |
A. Bonanza
01:52
|
|||
7. |
||||
CZAS MIEJSKICH BUNTOWNIKÓW
Jesteśmy ludźmi z uśmiechem w ręku
I jest czas, który płynie w naszych żyłach
Potok osobowości
Tama sprzedanych za marzenia
Wszystko ludzkie, gdy czas na alibi
Łatwo tłumaczyć się z kamieniami w rękach
Sprzedają nam coś, co gówno nas obchodzi
Podświadoma przemoc atakuje nasze serca
Potykamy się o te same przeszkody
Zbieramy razem drobne z ulicy
Nie nosimy już wytartych dżinsów
Minął czas miejskich buntowników
Zmieniliśmy się szybciej niż ustrój
Mijamy szybciej niż czas
Ty nerwowo odpalasz papierosa
Mi ciągle trzęsą się ręce
|
||||
8. |
B. Twoje pociągi
03:48
|
|||
TWOJE POCIĄGI
Twoje pociągi już odjechały
Spluń mi w otwarte usta
Otwartą dłonią uderz w twarz
Potłucz na mnie lustra
Moje przysięgi poszły na spacer
Już teraz zginam się w pół
Fortepianowy jazgot znaczeń
Rozstrajam w górę i w dół
Symfonia stosunków przyjaznych
Seks migających zdań
Stańmy na Moście Grunwaldzkim
Z kamieniem przypiętym do fal
Wytarte chodniki ciemnieją
I robi się coraz mniej jasno
Nawet nam nic się nie spełnia
Nie mówmy sobie dobranoc
Twoje pociągi już odjechały
|
||||
9. |
B. Eden Express
02:38
|
|||
EDEN EXPRESS
Bezpańskie psy wyznaczają moje drogi
W uszach brzmi bezpańska muzyka
W spranej bluzie tłucze moje serce
Kiedy znikam
Wymknąłem się całkiem zwyczajnie
Ciepłe słowa zapłaciły kłamstwem
Zaczynam być wolny
Podczas beznadziejnej pogody
Chłonę zimno karkiem
Wreszcie uwolniłem się
Od dźwięku telefonu
Niepotrzebnych rozmów i gestów
Dzisiaj znaczę swoje terytorium
Według snów
Ekspresem do raju
|
||||
10. |
B. Białe mikrobusy
02:47
|
|||
BIAŁE MIKROBUSY
Płyniemy na wietrze
Jak asfaltowe powietrze
Nad rozgrzaną drogą w lipcowe południe
Minęła pierwsza
Leniwy poniedziałek głośno woła
Czasem mijają mnie
Samochody na sygnale
Białe mikrobusy
I wtedy wiem
To wszystko
Jest parszywie nietrwałe
Wszystko opiera się na przekonaniu
Że każdy czas, noc i dzień
Zamknięte są klamrą
Z której nie można uciec
Teraz możemy już kraść
Wszystkie kulawe konie
Każdy ma swoje pięć minut
Zawsze jest początek i koniec
Tylko czasem mijają mnie
Samochody na sygnale
Białe Mikrobusy
I wtedy wiem
To wszystko
Jest parszywie nietrwałe
|
||||
11. |
11. Żaden
04:26
|
|||
ŻADEN
Jestem zepsuty
Od głowy i od zębów
Od wszystkich bliskich znaczeń
Bez przerwy remontuję zjechaną twarz
Bzdurami wypoceń
Psują wnętrze prastare wymówki
Ciągle działają jak sprawdzone słowa
Ryba przecież psuje się od głowy
Mnie czasem bardzo boli głowa
Żadnych nieprzemyślanych słów
Przynajmniej w twoich ustach
Żadnych elektryzujących chwil
Jesteś splątany z rąk i nóg
Twardo całujących grunt
Wykastrowanych emocji
Mosty palisz jak trawę
Za tobą nie ma już nic
Żadnych wrażeń
Wypłukane ze znaczeń myśli
Nawlekane na sznur
Wysterylizowane gówno - słowa
Żaden
|
||||
12. |
12. Minimal
02:08
|
Streaming and Download help
If you like STEPHANS - Minimal 7:20, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp