1. |
Zaraza
01:52
|
|
||
Asfaltowe liszaje,
betonowe wrzody.
Infekcja rozprzestrzenia
się coraz dalej,
roznoszona przez roje
dwunożnych robaków,
potrafiących tworzyć
jedynie zniszczenie.
Jesteście po prostu
jebaną zarazą.
Zarażone komórki
pod całunem spalin -
- oto wasze miasta,
schronienie robactwa.
Ludzka plaga wkracza
w ostateczną fazę.
Będzie już tylko gorzej.
Mane, tekel, fares.
|
||||
2. |
Ścierwa
02:38
|
|
||
Pod maską patriotyzmu,
chwytliwymi hasłami,
przypudrowany faszyzm
podnosi znów swój łeb
Szczyty absurdu
osiąga naiwność
polskiego motłochu,
który wierzy
we wszystkie kłamstwa
wciskane mu w łeb
przez faszystowskie
ścierwa.
Jest już chyba
całkiem za późno.
Ziarno faszyzmu
zaczyna kiełkować,
wrzucone w podatna
i żyzną glebę polskiego
cwaniactwa
i skurwysyństwa.
|
||||
3. |
Tryby
02:47
|
|
||
Doły wykopane w lesie.
Obozy – fabryki śmierci.
Nieme pomniki ludobójstwa -
- nieodłącznej cząstki ludzkości.
Ostateczne rozwiązanie problemu,
przy niemej aprobacie świata.
Bez znaczenia jest płeć czy wiek -
- wobec śmierci wszyscy są równi.
Ludobójstwo, czystka, masakra, rzeź.
Różne określenia – ta sama śmierć.
Srebrenica, Rwanda, Czerwoni Khmerowie.
Kolejne miejsca, kolejne daty.
Ziemia może przyjąć hektolitry krwi,
na kości i czaszki zawsze będzie miejsce,
a zbrodnia zawsze dobrze wygląda w życiorysie.
Czas wprawić w ruch tryby historii.
|
||||
4. |
Getto
01:14
|
|
||
Rany zadane betonem
nie będą goić się nigdy,
a światło latarń wypali
resztki jakiejkolwiek nadziei.
Baszty kominów, krzyże anten -
- miasto jak obóz koncentracyjny.
|
||||
5. |
Jak Co Dzień
01:19
|
|
||
Człowieczeństwo już dawno umarło
na krzyżu konsumpcjonizmu,
a ludzkie larwy prą dalej
w codziennym marszu donikąd.
Pracuj, zarabiaj, kupuj, wydawaj -
- tak łatwo ułożyć dziś dzień.
A problemy zostawić w domu,
żeby nie przeszkadzały.
Odkładaj na pogrzeb.
|
||||
6. |
Litania
01:12
|
|
||
Święta Depresjo, Frustracjo, Marazmie,
patroni powszedniego dnia.
Uciekamy się pod waszą obronę,
chrońcie nasz nudny porządek życia.
A ciosy szczęścia niech zmącą spokój
i wniosą zamęt w życie wrogów.
|
||||
7. |
Szary
01:49
|
|
||
Koszmary się spełniły -
- akt zgonu jest aktem łaski,
a mijające dni -
- pełznięciem w jego kierunku.
Kolejne zbiory chwil,
mijających gdzieś bez znaczenia,
spędzanych w marszu maszyn,
nazywających się ludźmi.
Wszyscy podobni do wszystkich,
według jednego schematu,
pomalowani bogatą
paletą odcieni szarości.
Szary – kolor ochronny,
zaczyna barwić krew.
W zamian za bezpieczeństwo
odbiera różnorodność.
|
||||
8. |
Dno
02:10
|
|
||
Każdy kolejny dzień
w otchłani powtarzalności,
podobny do poprzednich,
bez szans na jakąś zmianę.
Z dna widać powierzchnię,
odległą i wspaniałą.
Lecz wolę ruchu w górę
krępuje rdza codzienności.
Tonący w odmętach syfu,
w Rowie Mariańskim apatii,
opływany przez zimne prądy
ludzkiej obojętności.
Wciąż na dnie, bez szans, nadziei, bez światła...
Jak wrak, pokrywa cię rdza.
Każdy dzień na dnie swojego morza stagnacji.
|
Streaming and Download help
If you like CHORYGEN S/T, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp